Muzyka

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 13

 - No, dalej! Zabij mnie! - wycharczała Caroline, patrząc z pogardą na Alodię. Blondynka przymknęła powieki, biorąc ostatni wdech. Była przygotowana na wszystko.
- Nie, Caroline - mówił Klaus ochrypłym głosem. Wampirzyca spojrzała na niego, uśmiechając się słabo.
- Wszystko będzie dobrze - wyszeptała. - Zobaczysz - Pierwotny nabrał powietrza do płuc. Po jego policzku spłynęła łza.
- Kocham cię, Caroline - powiedział czule. - Pamiętaj - serce dziewczyny zabiło mocniej, a usta lekko się rozchyliły.
- Co? - wydukała w stronę mężczyzny.
- Kocham cię i ty dobrze o tym wiesz - powtórzył. Wampirzyca spojrzał na Alodię, która tępo się uśmiechała, jakby śmiała się z tej sceny.
- Jakie to...romantyczne. Wyznanie miłości w obliczu śmierci - zaśmiała się. Blondynkę ogarnęła wściekłość z powodu Alodii. Czy właśnie Klaus wyznał Caroline miłość? Nie sądziła, że jest zdolny do jakiegokolwiek uczucia. Bezwzględny morderca z miękkim sercem, zakochany w młodej wampirzycy. W tym momencie Caroline postanowiła walczyć. Nie chciała poddać się tak łatwo. "Jestem przecież wampirzą-czarownicą, do cholery! Ja nie poddaję się ot tak!" Skarciła siebie w myślach. Alodia wzięła potężny zamach i nim kołek zdążył przebić jej skórę, upadła na ziemię głośno krzycząc. "Czy to ja?" Pomyślała. Nie zrobiła nic, a kobieta leżała przed nią i zwijała się z bólu. Do pomieszczenia weszła Bonnie, wymawiając jakieś zaklęcie. Za nią był Stefan, a Elena stała w progu. Młodszy Salvatore wskazał na Klausa, co miało oznaczać, aby Caroline go uwolniła. Bez zastanowienia pobiegła w jego stronę, jednym ruchem zrywając łańcuchy. Pomogła mu wstać i podeprzeć się na niej.
- Caroline, musisz mu dać swojej krwi. On jest na skraju wyczerpania - powiedział Stefan. Wiedział, ile to będzie jej kosztować. Wymiana krwi była czymś bardzo intymnym.
- Ale potem ja będę musiała wziąć jego. Stefan, to...- przyjaciel urwał jej w połowie zdania.
- Wiem, ale to konieczne - Caroline jęknęła, patrząc to na bruneta, to na Klausa, który miał w połowie przymknięte powieki i pot na twarzy. Westchnęła głośno i oparła go o ścianę, kucając przed nim. Podwinęła rękaw od bluzki. Chwilę się zawahała, ale chwyciła go delikatnie za głowę.
- Pij - wyszeptała, przykładając swój nadgarstek do jego ust.
- Caroline, nie musisz...
- Pij. Jesteś osłabiony. Musisz się pożywić - powiedziała błagalnie. Pierwotny spojrzał na nią, a ta pokiwała głową. Złapał ją delikatnie za rękę i przybliżył ją do siebie, dotykając ją swoimi ustami. Caroline przeszedł przyjemny dreszcz. Poczuła, jak jego kły wbijają się w jej skórę, a krwi powoli ubywa. Dziewczyna. cicho syknęła z bólu. Wymiana krwi działała pobudzająco na wampiry, ale byłą też oznaką zaufania i stałości uczuć. Dla Caroline znaczyło to coś, ale na pewno nie tylko, co dla Klausa. Jeszcze nie dawno wyznał jej miłość, a teraz karmi się jej krwią. Kiedy on się pożywi, będzie musiała wypić jego krew, by jad wilkołaka opuścił jej organizm. Mieszaniec odsunął jej nadgarstek od twarzy.
- Dziękuję - wyszeptał. Jego twarz nabierała kolorów, a ciało sił. Z transu Caroline wyrwał donośny krzyk. Odwróciła się za siebie. Wszyscy jej przyjaciele leżeli na ziemi, a Bonnie nadal starała się wykonywać zaklęcie, mówiąc coraz głośniej. Z jej nosa leciała stróżka krwi. Spojrzała na Alodię. Jej twarz pociemniała, żyłki ujawniły się, ale to nie była wampirza twarz. Różniła się, była inna. Miała czerwone oczy, ale tylko tęczówki, a włosy delikatnie falowały. Biło od niej światło, które raziło wszystkich.
- Co się ze mną dzieje?! - wykrzyczała. Wiedźma Bennett atakowała ją zaklęciem, a Alodia odpierała ataki, zużywając tym samym swoją moc. Wampirza-czarownica wykrzywiła usta w bólu. Całe jej ciało zaczęły pokrywać ciemne żyły, a skóra starzała się. Caroline przypatrywała się temu wszystkiemu z przerażeniem. Alodia z hukiem upadła na ziemię, robiąc się ciemna, jak wampir przeszyty kołkiem. Wydała z siebie ostatnie tchnienie, a moc całkowicie ja opuściła. Umarła.
- Bonnie - krzyknęła Caroline, podbiegając do przyjaciółki, która zemdlała. - Bonnie - delikatnie nią potrząsnęła. Przyłożyła dwa palce do szyi, próbując znaleźć tętno. Było ledwo wyczuwalne. - Nie, nie, Bonnie! - po jej policzku pociekły łzy. - Nie umieraj, proszę!
- Caroline, co się dzieje? - Elena szybko znalazła się przy klęczącej blondynce.
- Jej tętno zwalnia. Ona umiera - mówiła przez łzy.
- Caroline, jesteś wampirzą-czarownicą, użyj magii - wyszeptała brunetka. - Ona umrze
- Elena, ja...- spojrzała na umierającą przyjaciółkę. - Nie wiem, co mam robić
- Przynieśliśmy księgę w razie czego. Bonnie o to zadbała - powiedział Stefan, dając ją Caroline do ręki. Nie pewnie znalazła odpowiednie zaklęcie.
- Nie wiem, czy potrafię - szeptała, a jej głos załamywał się.
- Ja w ciebie wierzę - powiedział Klaus, opierający się o ścianę. Siły mu wróciły. Uśmiechał się do niej. Blondynka pokiwała głową, wzięła głęboki wdech i położyła ręce na klatce piersiowej Bonnie.
- Restituo ex interitum volo, iterum vivere cupio - wymawiała zaklęcie. Nie czuła żadnych zmian, żadnej mocy, ale uparcie próbowała. - Restituo ex interitum volo, iterum vivere cupio - zmarszczyła czoło i opuściła ręce. - To nic nie da. Nie potrafię! - krzyknęła. Wstrząsnęła nią kolejna fala łez.
- Caroline skup się, ona umiera, musisz jej pomóc - sobowtór poklepał ja po ramieniu, dodając otuchy. Wampirzyca ponownie wzięła głęboki wdech.
- Restituo ex interitum volo, iterum vivere cupio. Restituo ex interitum volo, iterum vivere cupio - na jej rękach pojawiły się ledwo widoczne żyłki. Czuła mrowienie w rękach, jednak nie przestawała wymawiać zaklęcia. Jej twarz lekko poszarzała. Raptem zerwał się silny wiatr, a małe okienko otworzyło się. Każde słowo wymawiała coraz głośniej, maksymalnie skupiając się na zaklęciu. Bonnie drgnęła.

~~~~~
Ciemność. Z prawej strony otaczała ją ciemność, a z lewej światło. Przez to światło widziała miejsce, w którym jeszcze niedawno Caroline była więziona. Jej przyjaciele schylali się nad jej półżywym ciałem. Można było zauważyć, że Elena uroniła łzę. Jedną, dwie, kilka... Bonnie rozejrzała się wokoło siebie. Po ciemnej stronie zauważyła w oddali postać. Szła do niej, uśmiechała się. Bennett przypatrywała się kroczącej osobie z uwagą, próbując rozczytać rysy twarzy.
- Lexy - wyszeptała, łapiąc ją odruchowo za ramię. Poczuła ją.
- Wahasz się pomiędzy żywymi a światem umarłych. Twoi przyjaciele próbując cię wydostać z mroku. Luka w naturze
- Do czego zmierzasz? - mulatka zmarszczyła czoło.
- Jesteś po obu stronach naraz. Korzystając z luki świata nadprzyrodzonego, możesz sprowadzić jedną duszę - odsunęła się na bok, a za jej plecami ukazał się tłum nadprzyrodzonych dusz, patrzących na nią błagalnie. Bonnie szukała wzrokiem babci, nie widziała jej. Lexy zauważyła to. - To jest neutralna strona. Ci wszyscy czekając na wyrok i swój przydział, dlatego możesz ich wydostać. Twoja babcia już została przydzielona do tej lepszej strony, nie musisz się o nią martwić - Wiedźma westchnęła. Może zabrać ze sobą jedną duszę, ale którą? Nie potrafiła się zdecydować. - Caroline wyciąga cię z tej strony. Masz kilka sekund na zdecydowanie - ponagliła ją. Ciemna strona zaczęła jaśnieć i się zamazywać. Dłużej nie zwlekając, złapała Lexy za rękę, nim obraz całkowicie się rozproszył...

~~~~~
Gwałtownie nabrała powietrza do płuc, zmieniając pozycję na siedzącą. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Wszyscy odetchnęli z ulgą wiedząc, że udało ją się uratować. Caroline miała zmartwioną minę. Nie z powody Bonnie. Wyzwoliła moc. Instynkt morderczy niedługo się w niej odezwie. A wtedy...wszyscy umrą. Klaus wstał i podszedł do zapatrzonej blondynki, przytulając ją do siebie. Ta, niewiele myśląc, przyciągnęła go bliżej do siebie, przymykając oczy i pozwalając sobie na chwile beztroski. Pierwotny uśmiechnął się lekko do siebie, wdychając rumiankowy zapach jej włosów. Po policzku wampirzej-czarownicy spłynęła łza. Kiedy zorientowała się, kto ją przytula, odsunęła Klausa od siebie, odwracając się do niego plecami.
- Co się stało? - zapytał, kładąc jej rękę na ramieniu, którą strąciła, obracając ku niemu twarz.
- Wyzwoliłam moc - fala łez zalała jej zaróżowione policzki. - Wiesz, co to znaczy? - z jej ust wydobywał się niewyraźny bełkot.
- Więc. Pomogę ci z tym - mówił, ujmując jej nadgarstki. Drugą ręką zmusił ją do spojrzenia, podtrzymując jej podbródek.
- Nie! - krzyknęła. - W tym problem, że będę chciała zabić ciebie! Nie rozumiesz? - patrzyła na niego błagalnym wzrokiem.
- Dlatego chcę ci pomóc - jej słowa dały mu satysfakcję. Zależało jej na jego życiu, nie chciała jego śmierci i chciała chronić go przed samą sobą. Uśmiechnął się w duchu pomimo tego, że obecna sytuacja nie bawiła go.
- Nie chcę ryzykować. Proszę - wyszeptała. - Nie chcę zrobić ci krzywdy, kiedy nie będę nad sobą panowała - ujęła jego twarz w dłonie, patrząc w jego oczy. - Zrozum - wyraźnie, ale cicho akcentowała każda literę. Klaus kiwnął delikatnie głową, zdejmując jej dłonie z policzków, by ując je w swoje dłonie.
- Dobrze, rozumiem. Twój wybór. Ale wiedz, że jeżeli coś będzie się działo, nie zawaham się ci pomóc - zauważył, że próbowała coś powiedzieć, lecz jej przerwał, przegryzając swój nadgarstek i podsuwając go Caroline. Z początku nie wiedziała, o co chodzi, ale przypomniała sobie. Dała mu swoją krew. Z lekkim zawahaniem złapała go za rękę i wbiła swoje kły. Życiodajny płyn rozprzestrzenił się po jej ciele. - Nie zależnie od tego czy będę mógł zginąć. Pamiętaj, że dla mnie liczysz się tylko ty - dokończył zdanie. Blondynka oderwała się i otarła kąciki ust z czerwonej cieczy, a Klaus delikatnie musnął jej policzek i w wampirzym tempie pognał prosto do swojej rezydencji, zostawiając zdezorientowaną Caroline w pomieszczeniu. Mimowolnie dotknęła swojego policzka, lekko się uśmiechając. Z zamyślenia wyrwał ją głos.
- A co z Tylerem? - spytała Bonnie, zawzięcie dyskutując z resztą przyjaciół. Blondynka podeszła do nich wolnym krokiem.
- Alodia go zahipnotyzowała. Kazała mu się zabić, kiedy nas wykończy. Nie zrobiła tego, ale na bank miała drugi plan - powiedziała smutno. Wiedźma przytuliła wampirzą-czarownicę do siebie.
- Dziękuję ci. Przeze mnie musisz teraz cierpieć - wyszeptała jej koło ucha. Odsunęła ją na długość ramion.
- Poradzę sobie - uśmiechnęła się lekko.
- Chodźmy do pensjonatu, Bonnie musi odpocząć - zaproponowała Elena i podreptała w kierunku mieszkania Salvatorów, a reszta za nią.

*
- Nie potrzebuje odpoczynku - Bonnie protestowała, kiedy chcieli przykryć ja kocem.
- Ale lepiej będzie dla ciebie - zapewniał ją sobowtór. Caroline przyglądała się temu zdarzeniu z przedpokoju. Nagle rozbrzmiał dźwięk jej telefonu. Dostała sms-a. Od Tylera. Pośpiesznie odblokowała komórkę i otworzyła wiadomość.

Od: Tyler
17:43
Wyjeżdżam z miasta, nie szukaj mnie, nie martw się ani nie dzwoń.
Tyler.

Wampirza-czarownica zmarszczyła czoło i wybrała jego numer telefonu.
- Przepraszam. Nie ma takiego numeru - odezwał się głos w słuchawce. "Jak to nie ma? Sekundę temu wysłał sms-a". Pomyślała. Później do niej dotarło. Zniszczył kartę. To był awaryjny plan Alodii. Wyjechać bez kontaktu, jeżeli coś pójdzie nie tak.
- Tyler napis - mówiła, a jej głos załamywał się.
- Co napisać? - rzuciła Elena.
- Że wyjeżdża. Zniszczył kartę. To był plan "B"Alodii. Co jeszcze może nas zaskoczyć? - zapytała retorycznie.
- Może ja? - wszyscy się odwrócili. W progu ujrzeli opierająca się blondynkę ze skrzyżowanymi na piersiach rękami.
- Lexy - wyszeptał Stefan, patrząc na nią z niedowierzaniem.

__________________________________________________
 
13 rozdział za mną. Myślę, że spodobał wam się tok wydarzeń i wprowadzenie z powrotem Lexy do gry :)

Liczyłabym na komentarze, bo coś teraz krucho się robi i jest ich coraz mniej. Przeczytałaś? Skomentuj. To mnie motywuje i daje siłę do dalszej pracy. Wyraź swoja opinie o nowym rozdziale! :) 

CZYTASZ? = SKOMENTUJ! 

Liczę na napływ opinii o moim blogu, jak i o nowych wpisach. Komentujcie, polecajcie i czytajcie <3 
Masz rady? Zobaczyłeś błąd w pisowni? Napisz! Pomaga to w doskonaleniu bloga :)
 Jeżeli macie jakieś pytania lub pomysły na kolejne rozdziały, zajrzyjcie w zakładkę "Kontakt" :)

Jeżeli chcesz być na bieżąco, wiedzieć wszystko o swoich ulubionych aktorach a TVD, zajrzyj TUTAJ.

Xoxo, Oliwia

18 komentarzy:

  1. aaaaa czekałam na niego! :D Świetny ci wyszedł, uwielbiam czytać takie opowiadania. Kiedy następny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chcecie takiej długości rozdziały, to za tydzień :)

      Usuń
  2. Przeczytałam - komentuję. Super!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Klaus wyznal caro milosc :o

    OdpowiedzUsuń
  4. AAA!!! cudownie!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział !
    Klaus wyznał miłość Caroline <3
    Czekam na więcej Klaroline :)
    Super, że ożywiłaś Lexi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że dodałaś Lexi <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ! ;o czekam na nn !

    zapraszam do mnie.
    http://claus-i-caroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Nawet nie wiesz jak długo na to czekałam.
    Klaus i Caroline. <3
    Wspaniały rozdział :D
    Czekam na nn.. :D
    Pozdrawiam z delena-different-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne opowiadanie, jedno z lepszych o Klausie i Caroline:) Pozdrawaim ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. WefoundloveKlaroline.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty. Zapraszam do mnie http://jakochampamientnikiwampiruw.bloa.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny blog :) podoba mi się informuj mnie o nowych postach :)
    prosiłabym tez o czytanie moje bloga i zostawianie po sobie śladu dziękuje :*
    http://love-hate-fun-vampiry-klaus-caroline.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. CUUUUUUUUUUUUDNY ROZDZIAŁ *_________* KOCHAM TWOJEGO BLOGA :3. I ZAPRASZAM DO SIEBIE ;) ----> http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń