Muzyka

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 12

 Zaparkował tuż przed pensjonatem Salvatorów. Nie dbał o to, że równo czy nie, w pośpiechu opuścił pojazd, pukając w drzwi. Otworzył mu Stefan, przybierając grobowy wyraz twarzy. Gestem ręki zaprosił go do środka. Klaus bez zastanowienia podreptał do salonu, zastając tam wszystkich.
- Macie jakieś wieści? - zapytał beznamiętnie. Prawdę mówiąc, to pytanie było dla niego bardzo ważne. Gdzie ona teraz się znajduje? Co czuje? Z kim jest?
- Niestety, nie. Bariera uniemożliwia działanie czarów. Nie da się jej nawet zlokalizować - szepnęła Bonnie.
- Skoro ta wiedźma nie potrafi sobie poradzić z prostym czarem, pójdę do innej - warknął zdenerwowany Pierwotny. - I znajdzie sposób jak można zabić tą wampirze-czarownicę. Mnie się nie udało. Nie wiem, gdzie popełniłem błąd. Macie godzinę - rzucił na odchodne i trzasnął drzwiami, ponownie udając się do swojego samochodu.

*
- Bourbon Street - mruknął do siebie. Ulica jak zawsze była zatłoczona, gdyż znajdowała się najbliżej rynku - głównego miejsca spotkań ludzi. Kiedy przedarł się przez tłum, stanął pod szarą kamienicą, gdzie mieszkała znana mu czarownica - Eleonora. Miała co najmniej 70 lat, ale trzymała się jak mało kto. Jak do tej pory nie zawiodła Pierwotnego, także tym razem również na to liczył. Podszedł do dzwonka. Rozległ się dźwięk. Po chwili  otworzyła mu młoda kobieta, koło 20.
- W czym mogę pomóc? - spytała melodyjnym głosem, który był podobny do głosu Caroline. Marzył tylko o tym, ale spotkać się z ta przeklętą wiedźmą i ją uratować.
- Zastałem może Eleonorę? - zapytał najgrzeczniej, jak potrafił.
- Musi mi pan wybaczyć. Odkupiliśmy od pani Eleonory ta kamienicę. Nie mieszka tu od dobrych kilku miesięcy - popatrzyła błagalnie na Klausa. Nie potrafiła mu pomóc.
- Gdzie ją mogę znaleźć? - starał się opanować złość.
- Ja nie...- nie zdążyła dokończyć, gdyż Mieszaniec złapał ją za gardło i docisnął do ściany.
-  Gdzie ona jest?! - wysyczał, hipnotyzując kobietę.
- N-nie wiem - bała się. Oddychała szybko. Przymknęła powieki. Pierwotny zaklął pod nosem.
- Zapomnij o tym - wyszeptał i wepchnął ją w głąb mieszkania, zostawiając oszołomioną kobietę samą.

Był już przy samochodzie. Zdenerwowany nie potrafił włożyć kluczyka do drzwi od samochodu.
- Może pomogę? - usłyszał głos za sobą. Zacisnął mocniej wargi, by po chwili przyduszać ową postać do ściany jednego z budynków.
- Miałaś być nieżywa! - wycharczał, coraz to mocniej przyduszając Alodię, jednak ta tylko się uśmiechała.
- Jak widzisz, nie jestem - wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Dlaczego jesteś w Mystic Falls? Dlaczego nie przyszłaś zabić mnie do domu? Wiem, że tylko na tym ci teraz zależy!
- Postanowiłam zagrać w grę. Najpierw pomęczę twoją słodką Caroline, a następnie ciebie. Kiedy będziesz na skraju wyczerpania, skrócę twoje cierpienie
- Gdzie jest Caroline? - drugą rękę złożył w pięść i uderzył nią o ścianę, a kawałek tynku spadł na ziemię.
- O tym dowiesz się, kiedy przyjdziesz pod ten adres - powiedziała, uwalniając się z uścisku i podając Klausowi kartkę z napisanym adresem. - Dzisiaj o dwudziestej - uśmiechnęła się kpiąco i w wampirzym tempie zniknęła z pola widzenia Pierwotnego.

*****
 - Damon, proszę cię, usiądź. Nie potrafię się skupić! - krzyknęła Bonnie, przeglądając jakąś stara księgę. - Jeżeli chcemy się dowiedzieć, jak zabić Alodię, muszę być skupiona
- Już dobrze, dobrze - podniósł ręce w obronnym geście i usiadł na kanapie. Ze swojego pokoju wyszedł Stefan z kolejna książką w ręce. Mimo sytuacji, uśmiechał się promiennie.
- Bonnie, tam niczego nie znajdziesz - powiedział, kładąc przyniesioną książkę obok czarownicy, a zabierając tą drugą.
- Fakty i mity o świecie nadprzyrodzonym? - Damon wypowiedział tytuł książki na głos. - To jakaś magiczna encyklopedia dla wiedźm? Bo sama nazwa jest jakaś dziwna, nie mówiąc już o autorze tego...czegoś - rzekł, biorą do ust trunek, który stał na stole.
- Alodia jest istotą nadprzyrodzoną, może tutaj coś będzie - wydukała Elena, biorąc owy przedmiot do ręki i kartkując go. Zmarszczyła czoło, wskazując palcem na fragment. - Wampirze-czarownice to bardzo specyficzna rasa. Nie są zależne od Pierwszych Wampirów, dlatego ich wymarcie nie jest dla nich groźne - urwała na moment, by spojrzeć na przyjaciół. - Po ujawnieniu się mocy, instynkt mordercy uruchamia się. Aby go zaspokoić, taka istota musi przeszyć Pierwotnego kołkiem. Z każdą ofiarą instynkt zmniejsza się, a moc nabiera siły...- wzięła głęboki wdech.
- Tutaj nie ma nic o broni na te paskudy! Na co nam ich opis? - zbulwersował się starszy Salvatore.
- Każda informacja jest przydatna. Dzięki temu może odnajdziemy słabe punkty Alodii - odparł Stefan, piorunując brata wzorkiem.
- Słuchajcie tego - powiedziała Bonnie, zabierając Elenie książkę. - Po nieudanej próbie zabicia wampirzej-czarownicy złość wzrasta stu-krotnie. Potrafi wymordować każdego, by się zemścić. Z tego, co wiemy, Klaus chciał ją zabić.
- Więc się mści, porywając Caroline - dodała Elena.
- I potrafi wymordować każdego, kto stanie jej na drodze - podkreślił młodszy Salvatore
- Chyba mam odpowiedni fragment - krzyknęła Bonnie. - Aby unicestwić taką istotę, należy sprowokować ją do zużycia całej swojej mocy, jaką posiada. Opadnie z sił i wyczerpania, a brak magii ją zabije - wywróciła oczami. - Jest wściekła i potężna, nie damy sobie rady - przyznała. - Jednakże legenda opowiada o drugim sposobie, który jest najpewniejszy i... - Bonnie pogładziła kartkę papieru. - Nic się więcej nie dowiemy. To stara księga, a kartka jest urwana na połowie zdania. Musimy zaryzykować - spojrzała po wszystkich, którzy wstrzymali oddech. Nie było wyjścia.

*
Minęło pół godziny, a Klaus nie wracał. Czas na znalezienie rozwiązania dawno minął.
- Bonnie, musimy sami odnaleźć Caroline. Skup się - poprosiła Elena. - Jesteś silna, przebijesz się przez barierę - poklepała przyjaciółkę po ramieniu. Czarownica kiwnęła głową i podeszła do stolika, na którym była rozłożona mapa i przedmioty należące do Caroline z poprzedniej próby zlokalizowania jej.
- Vult ostendere quod hiding ubi ponunt eam - szeptała. Z każdym razem coraz głośniej, próbując przebić się przez barierę. Pierścionek Caroline zaczął się przesuwać. Udało się. - Stara kamienica Lockwood'ów

*****
Klaus czekał na Alodię pod dużym, białym domem. Był wkurzony na kobietę. 
- Nie sądziłam, że tak szybko przyjdziesz - zaśmiała się, otwierając mu drzwi i zapraszając go do środka. Zawahał się, ale teraz liczyło się tylko życie Caroline.
- A jednak. Teraz powiedz, gdzie ona jest - obserwował każdy ruch dziewczyny. Ponownie się zaśmiała.
- Tysiąc lat i taki naiwny - Pierwotny poczuł ból w głowie. Krzyknął i złapał się za nią. Osunął się na podłogę. Przed nim stał mężczyzna. Czarodziej. Bardzo potężny, sądząc po mocy zaklęcia. Ogłuszony Klaus zemdlał.

*****
Ciemny las. Dookoła drzewa. Caroline stała na środku polany, a przed nią pojawiła się czerwonowłosa kobieta. Ta sama, która pojawiła się w jej poprzednim śnie.
- Alodia się mści. Nie jest sobą - usłyszała. Kobieta stopniowo zbliżała się do blondynki.
- Uwięziła mnie! Chce zabić Klausa! - wykrzyczała.
- To jest właśnie instynkt morderczy, Caroline - spojrzała na nią troskliwym wzrokiem.
- Czy...czy ja też taka będę? - bała się odpowiedzi na to pytanie. Wiedziała, jak ona zabrzmi, ale jednak była zaskoczona.
- Nie do końca. Ona kieruje się gniewem. Kiedy ktoś próbuje nas zabić z niepowodzeniem, jesteśmy wściekłe i nie obchodzą nas inni. Czasem są wyjątki. Możesz być wściekła i obojętna, ale nie dla tych, których szczerze kochasz i chcesz ich chronić za wszelką cenę - podeszła do Caroline i położyła jej rękę na ramieniu.
- Czyli w razie potrzeby, moim przyjaciołom nic nie grozi z mojej strony?  -zapytała z nadzieja.
- Jeżeli na prawdę i szczerze tego będziesz chciała - czerwonowłosa uśmiechnęła się.
- Jak mam się do ciebie zwracać? Jak na razie do tej pory nie znam twojego imienia - wyszeptała. Kobieta podniosła ją na duchu, więc uśmiechnęła się delikatnie.
- Mów mi Samantha - odwzajemniła uśmiech.
- Wiec, Samantho, co mam robić? Ona bez skrupułów zabije każdego - blondynka cicho westchnęła.
- Dobrze wiesz, co należy zrobić - zabrała rękę z jej ramienia, lustrując wampirzycę wzrokiem. - Użyj mocy
- Ale...ale jak? Nie powinna sama się wyzwolić? - spojrzała na nią pytająco.
- Może i sama i możesz również ty, kiedy tego potrzebujesz. Użyj jej - doradzała, chodź Caroline wiedziała, jakie niesie to za sobą skutki. Chęć wymordowania całej rodziny Pierwotnych, co za tym idzie śmierć jej przyjaciół. Ona nie była zależna od Mikaelsonów. Przeżyłaby, ale przyjaciele byli dla niej najważniejsi.
- Nie. Wtedy będę chciała zabić Pierwotnych - wyszeptała, patrząc swoimi zaszklonymi oczami na Samanthę.
- Jeżeli bardzo ci na nich zależy, będziesz potrafiła się kontrolować. Zaufaj sobie - sen zaczął się zamazywać, czerwonowłosa zniknęła.

*
Dziewczyna gwałtownie poderwała się na krześle, otwierając szeroko oczy. Znów widziała mroczną celę, ale też i słyszała czyjś płytki oddech. W kącie ktoś leżał, a cieniutkie promienie słoneczne lekko oświetlały twarz owej postaci. Wytężyła wzrok, aby odczytać rysy twarzy. Widok ją zszokował.
- Klaus? - wycharczała. Nie miała już siły. Postać poruszyła się. Mężczyzna jęknął.
- Caroline? - rozejrzał się po pomieszczeniu. Głowa potwornie go bolała. Ręce miał przykute do ściany, a sam siedział na ziemi pachnącej wilgocią. - Co się stało?
-  Nie wiem, byłam nieprzytomna - wydukała. - Co tutaj robisz? Powinieneś być w Nowym Orleanie! - pomimo tego, że nie miała siły, niemalże krzyknęła.
- Słyszałem, że Alodia uciekła i wyjechała z miasta. Domyśliłem się, że będzie chciała zemsty i to tutaj będzie chciała mnie zwabić
- Więc dlaczego przyjechałeś wiedząc, że ona chce się zemścić? - uparcie dopytywała.
- Zrobiłaby ci krzywdę. Zna moje słabe punkty i w nie uderzyła. Musiałem - wyszeptał. Caroline wpatrywała się tempo w ścianę. Przyjechał dla niej? Dla jej bezpieczeństwa? Nie chciał, aby jej się stała krzywda.
- Ona ma Tylera - powiedziała. - Zahipnotyzowała go. Jest pod jej władzą. Kiedy skończy, on ma się zabić - mówiła przez łzy. 
- Twoi przyjaciele szukają rozwiązania, ale wątpię, że cokolwiek znaleźli. Pięćset lat temu wampirze-czarownice spaliły wszystkie księgi, gdzie była mowa o ich słabych stronach i o sposobie zabicia ich.
- Więc skąd ty wiedziałeś jak ją zabić?
- Mam tysiąc lat, kochana. Ja wiem wszystko - uśmiechnął się słabo. Zamilkli na moment, słysząc znajomy odgłos obcasów. Drzwi otworzyły się i do pomieszczenia weszła Alodia z cwanym uśmiechem na twarzy.
- Pogadaliście sobie, a teraz przejdziemy do czynów - rozerwała wszystkie łańcuchy, którymi była przykuta Caroline. Złapała ją za kant bluzki i docisnęła do ściany, łapiąc za szyję. - Nie tylko przez zużycie magii można zabić wampirzą -czarownicę - powiedziała do Klausa, który patrzył na Caroline z wyrazem twarzy przepełnionej bólem. - Wystarczy również kołek z białego dębu i krew sobowtóra. Krew zapożyczyłam sobie od Katheriny jeszcze zawczasu - uśmiechnęła się.
- Czy krew nie powinna być od ludzkiego sobowtóra? - wycharczała Caroline.
- Najlepsze w tym jest to, że nie - nim blondynka zdążyła coś powiedzieć, Alodia mierzyła kołkiem w klatkę piersiową Caroline. - A teraz ty - spojrzała na Klausa, który próbował zerwać łańcuchy. - Popatrzysz sobie na śmierć bliskiej ci osoby. Pocierpisz, aż do momentu, kiedy cię osobiście zabiję - z powrotem spojrzała na wystraszoną Caroline. "Użyj mocy". Sen. Przypomniała sobie sen, w którym Samantha kazała jej użyć magii. Czy była na to gotowa? Liczyła się każda sekunda. Byłą coraz bliżej śmierci. Jeśli użyje magii, zabije Klausa, a jeżeli nie użyje, sama zginie. Co wybrać?

__________________________________________________
 
Tak samo - jak poprzednim razem - odcinek dodaje wcześniej. Cieszę się, że spodobał wam się ostatni rozdział, więc ten tez jest dłuższy. Coś ostatnio przyjemnie mi się pisze, więc to wykorzystuję i mam rozdziały do przodu. 


Liczyłabym na komentarze, bo coś teraz krucho się robi i jest ich coraz mniej. Przeczytałaś? Skomentuj. To mnie motywuje i daje siłę do dalszej pracy :) 

CZYTASZ? = SKOMENTUJ! 

Liczę na napływ opinii o moim blogu, jak i o nowych wpisach. Komentujcie, polecajcie i czytajcie <3 
Masz rady? Zobaczyłeś błąd w pisowni? Napisz! Pomaga to w doskonaleniu bloga :)
 Jeżeli macie jakieś pytania lub pomysły na kolejne rozdziały, zajrzyjcie w zakładkę "Kontakt" :)

Jeżeli chcesz być na bieżąco, wiedzieć wszystko o swoich ulubionych aktorach a TVD, zajrzyj TUTAJ.


Z tego bloga dowiesz się, co lubią jeść, jakie mają hobby, ulubione piosenki i co robią w wolnym czasie, oraz trochę o ich rodzinach i pracy na planie...
Serdecznie zapraszam! Możecie nawet dodawać swoje WŁASNE artykuły!! Niedługo, jak trochę blog się rozkręci, ogłoszę nabór na grafików i redaktorów :)
Komentarze na blogu mile widziane! Blog dopiero się rozkręca, a wy będziecie mogli zareklamować swoje blogi, dzięki czemu zyskacie nowych czytelników!
 



 Xoxo, Oliwia

12 komentarzy:

  1. Hej! Bardzo podoba mi się ten blog ale jestem w fazie nadrabiania <3 xd Rozdziały piszesz cudownie i na pewno jak skończę (może nawet dziś) to powiem co myślę o całości dokładniej. Uwielbiam Klausa I Care! <3
    Chciałam jeszcze zaprosić na nowopowstały blog o Klaroline. Napisałam dopiero prolog, a nie jestem wprawioną pisarką. Liczę na twoją opinię i może jakąś radę :)
    http://klaus-caroline-always.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny ! :)
    Wyczekiwałam na rozdział i wchodzę i jest, więc się cieszę i to bardzo <3
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :)
    Kocham Klaroline. Mam na ich punkcie bzika ;D
    Zapraszam do mnie:
    moje-drugie-serce.blogspot.com
    PS: Na razie jest tylko Prolog ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział.
    Nie mogę się doczekać co będzie z Klausem i Caroline. Mam nadzieję, że wszystko się uda i będą razem.
    Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Dotarłam na Twojego bloga przez przypadek, bo zaczęłam czytać wszystkie, które wpadają mi w oko jeśli chodzi o opowiadania o wampirach :) Bardzo dobra notka, wciągająca. Miło się czyta, ale czuję niedosyt :) Dlatego też zacznę od początku, ale mimo to i tak czekam na ciąg dalszy :) A ten gif na końcu to akurat mój ulubiony.. Klaus zachował się po prostu jak prawdziwy mężczyzna, on poza Caroline świata nie widzi. No cudownie! Czekam na NN. Zapraszam też do siebie (wprawdzie nie piszę o wampirach, ale :D) http://everyone-be-in-love.blogspot.com/. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło się czyta. Lovciam Klaroline więc czytam każdy blog. na twój trafiłam kompletnie przypadkiem. :) Masz świetne wyczucie jeżeli chodzi o sytuacje podobne do tej w której Klaus pocałował Caroline. Mam nadzieje że nie długo dasz kolejny dział. Ps: Mam nadzieje że kolejny będzie tak samo emocjonujący jak ten ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział 13 będzie decydujący, pełen napięć i szoku ;)
      Dodam go po weekendzie.

      Usuń
  7. Hej! Zostałaś nominowana u mnie na blogu!
    http://klaus-caroline-always.blogspot.com/
    szczegóły w zakładce "nominacje"
    PS: Wpadając tu tak często zakochałam się w tej piosence <3 Właśnie ją ściągam na komórkę <3 xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Długi i cudowny rozdział, więcej takich!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam twoje rozdzialy!! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietny rozdzial! Czekam na kolejny,mam nadzieje ze rowniez bedzie taki cudowny.
    Zapraszam do mnie na nowy rozdzial po-prostu-tylko-ja.blogspot.com Pozdrawiam I zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń