Muzyka

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 16

Kilka razy zamrugała oczami, jakby starała się zrzucił cały nocny ciężar ze swoich powiek. Przez moment nie była świadoma tego, gdzie jest, lecz po chwili kac dał jej się we znaki. Poczuła gól głowy. Jęknęła, opadając z powrotem na poduszkę...która była nadzwyczaj twarda...i unosiła się. Ponownie otworzyła oczy tylko po to, aby sprawdzić, na czym leży. Widok - o dziwo - nie zdziwił ją. Patrzyła na uśmiechniętą twarz Klausa. 
- Dzień dobry - jego klatka piersiowa zawibrowała spowodowana śmiechem.
- Oh - jęknęła, zakrywając całkowicie swoje ciało kołdrą. Nie czuła się najlepiej. - Myślałam, że pójdziesz, kiedy się obudzisz - jej słowa były niewyraźne, gdyż na jej ustach spoczywał materiał.
- Nie miałem serca cię zbudzić. Ściskałaś moją koszulę - ponownie się zaśmiał. - Poza tym chciałem jeszcze z tobą porozmawiać - przybrał poważny ton. Serce Caroline przyspieszyło. Odrzuciła kołdrę na bok, spoglądając na Pierwotnego.
- O czym? - Nie musiała pytać. Wiedziała, o jaką rozmowę mu chodziło.Ugryzła się w język. Nie chciała tej rozmowy, a tym samym zachęciła go do rozwinięcia wątku. Po raz pierwszy zauważyła na jego twarzy zmieszanie i niepewność. Szczerze mówiąc, to całe zakłopotanie odbierało mu z kilka dobrych lat w wyglądzie. Potrząsnęła lekko głową, pozbywając się tym samym różnych myśli, które kłębiły się w jej umyśle.
- Caroline...- zaczął.
- Wiem. Nie musisz nic mówić - podniosła się na łokciach. - Chcesz porozmawiać o tym wszystkim, co się między nami wydarzyło. Sama nie wiem, co powinnam myśleć, czuć, wybrać. Tyler przepadł. W dalszym stopniu jest pod wpływem hipnozy Alodii. Nawet nie zerwaliśmy.  Co ja mam zrobić? Przebywać z tobą, kiedy nie wiem, co z moim chłopakiem i czy wszystko jest w porządku. Nie sądziłam, że ktoś taki jak ty jest zdolny do takiego uczucia - westchnęła. Spojrzała na Hybrydę. Jego twarz wyrażała lekkie zdenerwowanie przez wypowiedziane słowa. - Wybacz, nie chciałam, zęby...
- Rozumiem, Caroline. Wiem, co o mnie myślisz. Wreszcie to z siebie wydusiłaś. Przyznałaś, że jestem potworem bez serca, który nie jest zdolny do uczuć i nie zasługuje na jakąkolwiek szansę - zerknął na nią lodowatym wzrokiem.
- Klaus, ja...
- Jesteś szczera, doceniam to. Nigdy jeszcze nie spotkałem kogoś takiego jak ty. Nigdy nie widziałem kogoś, kto potrafi pogodzić się ze wszystkim, iść dalej, a przy okazji mówi to, co leży mu na sercu znając wszelkie konsekwencje. Dobrze wiesz, że mógłbym cię w każdej chwili zabić, a pomimo to mówisz, co myślisz. I to mnie przeraża, że jesteś moją słabością - wyszeptał. Blondynka zlustrowała mężczyznę wzrokiem. Była jego słabością. Powiedział to. Poczuła się tak samo, jak w momencie, kiedy wyznał jej miłość. Tam, w celi u Alodii. Jej tętno przyspieszyło, a źrenice rozszerzyły się.
- Ja...- znów chciał jej przerwać, lecz nie pozwoliła mu na to, przykładając palec do jego ust. Spojrzała na nie chwilę. Już raz miała okazję ich skosztować. Jego pełne, malinowe usta były wręcz idealne. Czuła, jak coś wierci ją od środka, wypalając dziury w jej sercu. Tyler przestawał istnieć. Czy to możliwe, aby w tak krótkim czasie pozbyć się z serca osoby, którą kochałeś nad życie? To właśnie Klaus robił z Caroline. Kiedy z nią przebywał, wystarczył nawet jeden dotyk, a część w jej sercu, która była przeznaczona dla Tylera, odrywała się powoli. Nie mogła. Nie mogła mu tego zrobić. Wiedziała, że jest jeszcze szansa na uratowanie ich związku. Odnajdzie go i uwolni od hipnozy. Potrząsnęła głową i odsunęła się od Mieszańca, chowając twarz w dłonie. - Nie mogę - wyszeptała. - Ja...nie mogę, Klaus. Jakaś część we mnie krzyczy, aby poddać się temu, ale ja nie mogę - uniosła głowę, spoglądając na mężczyznę. - Tyler jest moją miłością. Tyle razem przeszliśmy, zrozum - Pierwotny przytaknął głową. Nie wiedział, co ma zrobić. W końcu odważył się na gest i przytulił blondynkę, wdychając zapach jej włosów, który działał na niego kojąco. 
- Przemyśl to wszystko. Chcę, abyś dokonała właściwego wyboru. Ale chcę cię o coś prosić - chwycił jej podbródek, zmuszając ją do spojrzenia na niego. Caroline odwróciła się do niego, czekając na kolejny potok słów z jego ust. - Pocałuj mnie - wyszeptał. Dziewczyna niemalże czuła swoje serce w gardle. Co powinna zrobić? - Tylko jeden pocałunek. O nic więcej nie proszę - dotknął jej policzka, badając kciukiem skórę. Ciało blondynki odmawiało posłuszeństwa, podczas kiedy tępo wpatrywała się w jego oczy, czekające na jakikolwiek znak. - Pocałuj mnie - ponowił prośbę. Niemalże błagał. Usta wampirzej-czarownicy zadygotały, przeniosła wzrok na jego wargi. Zrobić to czy nie? Tak bardzo ich pragnęła. Ale co z Tylerem? Mieć to, czego pragnie czy toczyć wieczną walkę między uczuciami? Przymknęła na chwilę powieki, jakby to miało pomóc w podjęciu decyzji.
- Chrzanić to! - krzyknęła, kiedy złączyła ich usta w pocałunku, ujęła jego twarz w dłonie, zmuszając tym samym Klausa do zmienienia pozycji na leżącą. Objął rękoma jej talię. Ich usta idealnie współgrały ze sobą. Caroline oparła się jedną ręką o jego tors, by nie upaść. Ich języki mieszały się ze sobą. Z początku był to subtelny pocałunek, lecz przerodził się w bardziej zachłanny i pożądliwy. Tym razem Klaus górował nad blondynką, przypierając jej nadgarstki do materaca. Przejechał swoimi wargami wzdłuż linii szczęki, składając pojedyncze pocałunki na jej obojczyku. Dziewczyna wydała z siebie pomruk zadowolenia. Straciła całkowite poczucie świadomości. Pocałował miejsce za uchem, by zaraz delikatnie ując z zęby płatek jej ucha.
- Tyle wystarczy - wyszeptał. Caroline przeszły przyjemne dreszcze. W tym momencie wróciła do rzeczywistości. Jej oddech był nierówny. Przymknęła lekko powieki, próbując się uspokoić. - Przemyśl to - po raz ostatni złożył na jej ustach delikatny pocałunek i już go nie było. Została sama z milionem pytań, a które sama musiała udzielić odpowiedzi.

__________________________________________________
 
Nie no, ja po prostu się zabiję. CO JA MAM ZROBIĆ?! Kto mi ukradł wenę? Przyznawać się ;>
Ten rozdział (z resztą jak kilka poprzednich) są efektem chwilowego impulsu spowodowanym teledyskiem Miley Cyrus - Wrecking Ball , który w 100% jest pornolem ;-; Ale i tak kocham te piosenkę (nie, że coś xD - Tak, Ala, wiem, że to czytasz i już myślisz sobie :D )
Rozdział jest mega krótki - jest 23:00, spać mi się chce, nie mam zrobionych jeszcze lekcji...Szkoła, ziomki! Szkoła! <3

Myślę, że zadowolicie się tym. Ah, to Klaroline. Teraz zupełnie na nie patrzę przez ta przerwę i przez Alę - moją Dajrekszonerkę :D 
Jeżeli macie pomysł, PISZCIE!!

Liczyłabym na komentarze, bo coś teraz krucho się robi i jest ich coraz mniej. Przeczytałaś? Skomentuj. To mnie motywuje i daje siłę do dalszej pracy. Wyraź swoja opinie o nowym rozdziale! :) 

CZYTASZ? = SKOMENTUJ! 

Liczę na napływ opinii o moim blogu, jak i o nowych wpisach. Komentujcie, polecajcie i czytajcie <3 
Masz rady? Zobaczyłeś błąd w pisowni? Napisz! Pomaga to w doskonaleniu bloga :)
 Jeżeli macie jakieś pytania lub pomysły na kolejne rozdziały, zajrzyjcie w zakładkę "Kontakt" :) 
Założyłam drugiego bloga - to przez to wszystko Klaroline jest na boku. Harry Styles, dlaczegooo?! 
Jeżeli lubicie One Direction, serdecznie zapraszam na mojego bloga, którego prowadzę wraz z Alą.
Jest już pierwszy rozdział. Rozdział 2 w ten weekend. Napiszę go ja :)

Liczyłabym na komentarze na tamtym blogu. Ala się ucieszy :D
Kocham was, moje robaczki i jeszcze raz przepraszam za zwłokę. Zasługuję na powieszenie, odcięcie głowy, kastrację czy co to tam chcecie xD


Xoxo, Oliwia
(dodawanie obrazków nie ma sensu :D)

sobota, 14 września 2013

Rozdział 15

Bonnie nerwowo przechadzała się po mieście myśląc o tym, co powiedział jej Pierwotny. Przez jego słowa zaczęła czuć wyrzuty sumienia, że to przez nią Caroline, jej przyjaciółka, wyzwoliła swoją moc. Czuła, że nie powinna do tego dopuścić. Zatrzymać ją. Ale jak? Była nieprzytomna. Usiadła na obdartej ławce i poczuła coś mokrego na swojej dłoni.
- Świetnie zaczyna padać. Parszywy dzień - fuknęła w myślach. Ostatnio zdarzało jej się dużo razy myśleć o pechu, który, według niej, nie odstępował ani na krok. Mimo że dopiero usiadła, wstała z ławki. Miała zamiar pójść do domu, położyć się w łóżku i rozmyślać nad tą nieszczęsną sytuacją, co nie było w jej stylu. Połowę drogi do domu miała już za sobą. Raptem poczuła silne szarpnięcie za rękę. Była pewna, że to wampir. Pierwotny wampir. Już chciała powiedzieć, aby dał jej spokój, gdy zobaczyła twarz pewnej blondynki która nie dawno wróciła z zaświatów. Promienny uśmiech zagościł na jej ustach.
- Dziewczyny się o ciebie martwią - powiedziała. Przyjrzała się dokładniej mulatce. - Co się stało? - zapytała, przyciągając ją do siebie i delikatnie gładząc po plecach, dodając otuchy. Nigdy wcześniej nie była aż tak zżyta z przyjaciółmi Stefana. Nie zdążyła ich poznać, jednakże od razu polubiła Bonnie, gdy tylko spotkały się poza światem żywych..
- Jest porządku - odpowiedziała słabo, odsuwając Lexy na długość ramion, starając się uśmiechnąć, co chyba jej nie wyszło, bo blondynka lekko się skrzywiła. Szły ramie w ramię, kierując się ku domowi czarownicy.

*
Lexy usadowiła się wygodnie na sofie, intensywnie nad czymś rozmyślając. Bonnie zniknęła w kuchni, by po chwili przynieść dziewczynie i sobie herbatę.
- Bonnie, muszę ci powiedzieć coś, a ty musisz mi pomóc - wyrzuciła z siebie to, co leżało jej na sercu.
- Słucham cię, Lexi - mulatka spojrzała w stronę wampirzycy i czekała, aż zacznie mówić.
- Cierpiałam. Tamto miejsce nie należało do najlepszych, ale na pewno było tam lepiej niż w piekle. Ciężko tam wytrzymać. Te wszystkie dusze jęczące wokół ciebie i proszące o wolność. Również istoty, które znalazły się tam przypadkowo. Dlatego poprosiłam cię o pomoc. Chciałam zrobić coś dobrego dla nich. Dowiedziałam się, jak mogę odkupić swoje winy, lecz uznałam, że nie będzie mi to potrzebne, skoro nie wrócę do świata żywych. Przyznam szczerze, że byłam w szoku, kiedy wybrałaś mnie - Bonnie przysłuchiwała jej się z wielką uwagą. - Muszę przejąć od Caroline jej powołanie. To jedyny sposób, by moje winy zostały odkupione. Poza tym, ona na pewno by się zgodziła. Widziałam w jej oczach mękę z tego powodu. Ona tego nie chce. Czuję... - jej wypowiedź została nagle przerwana.
- Ale to nie możliwe. W żadnej księdze nie ma takiego czaru! - Mulatka lekko uniosła ton. Nie z powodu złości, lecz ze zszokowania.
- Czekaj, czekaj. Jest takie zaklęcie, nie wiedziałaś, gdzie szukać. Wszystko ci powiem, ale pomożesz mi? - spojrzała na wiedźmę proszącym wzrokiem. Bardzo liczyła na jej pomoc. Caroline cierpiała. Dziewczyna rozważała za i przeciw. Za - Caroline przestanie cierpieć. Przeciw - Cała męka spadnie na Lexy. Wiedziała, że jest ona silną kobietą, ale nie chciała jej tego robić. Z drugiej strony pozbyłaby się poczucia winy, że to przez nią blond-włosa przechodzi wszelkie tortury psychiczne. - Bonnie? 
- A co z tobą? - zapytała po chwili.
- Mną się nie przejmuj, poradzę sobie - uśmiechnęła się. Mulatka kiwnęła głową, zgadzając się jej pomóc.

****
- Dobrze zrobiłyśmy, pozwalając Lexy znaleźć Bonnie? - zapytała Caroline, opierając się o rękę. - Teraz obydwie zaginęły - w odpowiedzi usłyszała cichy chichot Eleny.
- Daj spokój - machnęła dłonią. Jej oczy były w połowie przymknięte i podkrążone. Efekty wódki i siedzenia do późna w Grillu. Była kompletnie pijana. Dopiła resztkę trunku ze swojej szklanki. i poprosiła barmana o następne dwie kolejki. Blondynka wypiła niewiele, nie miała ochoty.
- Eleno, nie uważasz, że wypiłaś już za dużo? - rzuciła ostrzegawczo. - Nie mam zamiaru zanosić cię do domu, a Damona prosić nie będę
- Nie jesteś moją matką. Dzisiaj zamazuję wszelkie granice - zaśmiała się, lecz kiedy spojrzała na wejście do baru, jej usta zwinęły się w wąską kreskę. - Świetnie, po imprezie - burknęła. W pierwszym momencie Caroline nie wiedziała, o co jej chodzi, dopóki nie spojrzała w ten sam punkt, co brunetka. Jej źrenice rozszerzyły się, oddech przyśpieszył, a krew zaczęła buzować. - Ten to ma tupet. Jak można być aż tak podłym? - prychnęła. Pierwotny z całą pewnością to usłyszał. Wolnym krokiem zbliżał się ku barowi, gdzie obydwie siedziały. 
- Eleno, wiem, że jesteś pijana, ale nie uważasz, że wystarczy już tej szczerości? - wampirza-czarownica w tamtym momencie odczuwała  złość. Nie wiedziała, dlaczego. 
- Nie broń go tak zaciekle. Poza nim świata nie widzisz. On jest potworem, ujrzyj to w końcu - nie obchodziło ją to, że mówiła na cały głos.
- Szczerość jest dobra, ale sama powinnaś ustalić jej granice - wysyczała blondynka.
- Zero granic, pamiętaj - uniosła szklankę w geście toastu. W pewnym momencie Caroline wybuchła. Uderzyła pięścią w blat, robiąc w nim niemałe wgniecenie. 
- Mam tego dosyć. Twoja szczerość jest przesadzona. Mówisz to, co myślisz tylko wtedy, kiedy jesteś kompletnie pijana. Dlaczego nie mówiłaś tak wcześniej? To samo myślałaś niedawno o Damonie, a teraz? Kto tu powinien przejrzeć na oczy? Nie pouczaj mnie, skoro sama popełniasz błędy. Wcale nie jesteś lepsza. Każdy się może zmienić, a on jest tego przykładem. Porównaj go do poprzedniego Klausa. Nie widzisz różnicy? A może po prostu nie chcesz? - zeskoczyła z krzesła, biorąc do swojej ręki torebkę. - Każdy zasługuje na drugą szansę, nawet on. Ty jesteś zaślepiona tylko sobą i tym, że masz Salvatore'ów owiniętych wokół palca
- Caroline..
- Nie! Mam tego dosyć. Praw szczerości komuś innemu, ale nie mnie. Nie mam zamiaru ciebie słuchać - zacisnęła mocno pięść, próbując pohamować złość. Czuła, że zaraz ponownie wybuchnie i nie da rady siebie powstrzymać. Odwróciła się na pięcie, tym samym wpadając na Pierwotnego, który przysłuchiwał się temu wszystkiemu w osłupieniu. Wampirza-czarownica poczuła, jak jej żołądek wykręca się na wszystkie strony, a gdyby była człowiekiem, jej policzki zalałyby się potężnym rumieńcem. Z tego wszystkiego zapomniała, że mężczyzna jest w pobliżu. Podniosła wzrok wyżej. Jego koszula zdawała się uwielbiać jego tors, a mięśnie jego brzucha delikatnie się odznaczały. Spojrzała w jego oczy. Przyglądał jej się uważnie, lustrując ją wzrokiem.
- Klaus...ja... - jąkała się
- Dlaczego się tłumaczysz? - zaśmiał się cicho. Caroline spuściła wzrok. Była speszona. Po tych wszystkich wydarzeniach nie wiedziała, jak ma się przy nim zachować.
- Ja..nie wiem - wyszeptała. Otrząsnęła lekko głową. - Musze iść - rzuciła w jego kierunku, lecz zdążył chwycić ją za rękę.
- Może odwiozę cię do domu? - uśmiechnął się. Dziewczyna pokiwała głową.
- Byłoby miło.

*
Droga minęła szybko. Była druga w nocy, a Caroline zasnęła na fotelu pasażera. Pierwotny zaparkował na podjeździe i ostrożnie wyciągnął ją z auta, nie chcąc jej budzić. Ułożył ją delikatnie na łóżku i ostatni raz spojrzał na jej twarz. Wyglądała jak anioł. Nagle poczuł coś na swojej dłoni.
- Zostań ze mną - wyszeptała, oczy miała w połowie przymknięte. - Proszę - wyszeptała. Klaus pokiwał głową i położył się obok niej, a ona zasnęła na jego torsie.

__________________________________________________
 
Bardzo, ale to bardzo bardzo bardzo bardzo Was przepraszam za zwlekanie z dodaniem rozdziału. W poprzedni weekend miałam nieplanowanych gości (znowu. Wiem, pewnie myślicie, że się wykręcam etc.) ale nie mogłam. Szczerze żałuję, że tak się stało :(

Nie mam weeeny!! Ratujcie mnie, coś jest ze mną nie tak :( Klaroline poszło w odstawkę przez tą przerwę między sezonami. Nie wiem, co pisać załamka. Jeżeli macie pomysł, PISZCIE!!

Liczyłabym na komentarze, bo coś teraz krucho się robi i jest ich coraz mniej. Przeczytałaś? Skomentuj. To mnie motywuje i daje siłę do dalszej pracy. Wyraź swoja opinie o nowym rozdziale! :) 

CZYTASZ? = SKOMENTUJ! 

Liczę na napływ opinii o moim blogu, jak i o nowych wpisach. Komentujcie, polecajcie i czytajcie <3 
Masz rady? Zobaczyłeś błąd w pisowni? Napisz! Pomaga to w doskonaleniu bloga :)
 Jeżeli macie jakieś pytania lub pomysły na kolejne rozdziały, zajrzyjcie w zakładkę "Kontakt" :) 
 
Założyłam drugiego bloga - to przez to wszystko Klaroline jest na boku. Harry Styles, dlaczegooo?! 
Jeżeli lubicie One Direction, serdecznie zapraszam na mojego bloga, którego prowadzę wraz z Alą - to przez tą małpę :D (bez obrazy <3)
Na razie jest dopiero prolog, który napisałam ja, potem I rozdział Ala i tak na zmianę.
 

Liczyłabym na komentarze na tamtym blogu. Ala się ucieszy :D
Kocham was, moje robaczki i jeszcze raz przepraszam za zwłokę. Zasługuję na powieszenie.
Ten rozdział został napisany dzięki pomocy Agaty Niny - bez Ciebie umarłabym *.* Zbawicielkaaa!! <3
Możecie jej podziękować za nowy rozdział :)


Xoxo, Oliwia
(dodawanie obrazków nie ma sensu :D)