- W tych czasach nie ma idealnej muzyki - bąknęła. Wcisnęła mocniej pedał gazu. Czarne Volvo, mimo doskonałej marki, jeździło wolno niczym żółw. Dla wampira, który na co dzień posługuje się swoimi nadnaturalnymi zdolnościami, takie tempo jazdy to udręka. Po raz kolejny skręciła w kolejną uliczkę i znalazła się na podjeździe. Przekręciła kluczyk w stacyjce i z ulgą wysiadła z auta. Zmierzając w kierunku drzwi, szukała kluczy, ale nigdzie ich nie widziała.
- Damska torebka - fuknął Tyler, opierający się o framugę wejścia do domu pani Szeryf.
- Co ty tu robisz? - spytała udając obrażoną. Lubiła przekomarzać się z wilkołakiem w taki sposób, lecz on nie zawsze traktował to jako zabawę.
- Przyszedłem do ciebie, ale z tego co mi wiadomo, byłaś na tajnym spotkaniu u Salvatorów - uśmiechnął się głupawo, a wampirzyca dała mu sójkę w bok. Gestem ręki zaprosiła go do mieszkania.
- Coś się stało? - spytała, wyciągając z lodówki torebkę krwi. Przypomniała sobie dzień, w którym po raz pierwszy musiała się pożywić, aby dokończyć przemianę. Krzyk kobiety i płacz jej dziecka. Te oczy patrzące się na śmierć własnej matki i wołanie o pomoc. Tej sceny nigdy nie zapomni. Do dziś czuje smak krwi nieznajomej. Była taka słodka i smaczna. Miała tylko zaspokoić głód, ale żądza życiodajnego płynu wzięła górę. Oczy Caroline zaszkliły się. Z zamyślenia wyrwał ją chłopak.
- Halo! - zawołał, machając ręka przed jej oczami. - Wszystko w porządku? - dziewczyna usiadła obok wilkołaka, opróżniając zawartość torebki.
- Tak - odparła bez namysłu. Uśmiechnęła się lekko i wziąwszy Tylera za rękę, zaprowadziła do swojego pokoju.
- Marnie wyglądasz - zauważył chłopak. Objął ją w talii i przytulił.
- Wydaje ci się - oderwała się od chłopaka i chwyciła za telefon. - 17:43. Serio? Aż tak szybko czas mija? - westchnęła.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Powiedz - zaczesał włosy do tyłu, siadając na łóżku.
- Klaus wyjechał do Nowego Orleanu w poszukiwaniu jakieś czarownicy - obracała telefon w ręku, co chwilę patrząc na wyświetlacz.
- I aż tak bardzo się tym przejęłaś? - przeszywał dziewczynę wzrokiem. Wziął jej telefon i odłożył na stolik.
- Ta czarownica jest potężna. Jeżeli on umrze, my też. Nie pamiętasz? - spojrzała na wilkołaka.
- No tak, racja. Już myślałem, że będziesz za nim jechać - zaśmiał się. Dziewczyna zawtórowała mu. Ten moment przerwał sms, który otrzymała Caroline. Wampirzyca otworzyła wiadomość. Była ona od zastrzeżonego numeru. Przez chwilę głowiła się, od kogo on może być, dopóki przeczytała jego treść.
Od: Numer zastrzeżony
17:50
"Jutro, Nowy Orlean. Pub "Florida" o 20:00, inaczej Klaus zginie. Nikomu ani słowa."
Dziewczyna przez jakiś czas przyglądała się uważne każdej literze. Serce zabiło jej mocniej, a w głowie kłębiły się różne myśli. "Kto jest nadawcą?" "Czego ode mnie chce?" Myślała. Kilka razy czytała tą wiadomość, aż w końcu dotarło do niej, co w niej jest zawarte.
- Spotkamy się jutro - Tyler delikatnie musnął jej policzek, który wyrwał Caroline z zamyślenia. Uśmiechnęła się lekko. Odprowadziła bruneta wzrokiem, aż zniknął za drzwiami.
Kiedy upewniła się, że jest wystarczająco daleko, aby jej nie słyszeć, wybrała numer Stefana.
- Stefan? - spytała, kiedy nikt po drugiej stronie się nie odezwał.
- Nie do końca - odparł głos.
- Damon, gdzie jest Stefan?
- Stefan obecnie nie ma czasu na ploteczki. Kto tym razem założył trampki do legginsów? - zażartował.
- To nie jest odpowiedni moment na żarty, daj mi go - rzekła oschle.
W odpowiedzi usłyszała tylko ciche westchnienie, a po chwili czyjeś kroki.
- Tak? - dobrze znała ten głos.
- Wyjeżdżam na parę dni. Nie pytaj o nic, wrócę za jakiś czas - mówiła pospiesznie.
- Caroline, dokąd ty...
- Im mniej wiesz, tym lepiej. Powiedz innym, żeby się nie martwili, całuję - Wampir chciał cos powiedzieć, lecz nie zdążył. Blondynka w wampirzym tempie spakowała wszystkie potrzebne rzeczy i kosmetyki. Zeszła na dół do kuchni i zaczęła pisać coś na papierze.
"Droga mamo!
Wyjeżdżam na parę dni. Mam kilka spraw do załatwienia. Nie martw się, niedługo wrócę.
Caroline"
Informację położyła w widocznym miejscu na stoliku w przedpokoju. Upewniła się, że wszystko ma ze sobą, po czym włożyła torby do auta i ruszyła w kierunku Nowego Orleanu.
__________________________________________________
Tak, tak. Dzisiaj pojawił się rozdział I na moim nowym blogu :)
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i miło będzie się Wam go czytało :)
Zachęcam do komentowania i polecania bloga. Jeżeli macie jakieś pytania, zajrzyjcie w zakładkę "Kontakt" :)
Xoxo, Oliwia ♥
Blog zapowiada się wspaniale! Piszesz lekko i zrozumiale :)
OdpowiedzUsuńBd zaglądac codziennie <33
fajnie :D
OdpowiedzUsuńSuper, a kiedy następny ?:)
OdpowiedzUsuńBlog został dodany do spisu. Zapraszam do czytania, komentowania oraz korzystania z opcji informowania o nowych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńhttp://wamp-mania.blogspot.com/
zapowiada sie super. zobaczymy co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńBoskooo!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny odcineczek <3 / Vampirka:*
OdpowiedzUsuńTwój blog jest bardzo nudny , oprócz tej muzyki . Czytając epilog zasypiałam bez urazy znam lepsze blogi.
OdpowiedzUsuńOk, rozumiem. Ale wyciągasz pochopne wnioski. Jakbyś przeczytała chociaż polowę rozdzialów, założę się, że zmieniła byś zdanie. Początki zawsze są trudne. I nie zakończyłam jeszcze bloga, więc epilogu nie ma. To prolog :)
UsuńA jak znasz lepsze, to podaj, z chęcią przeczytam :)
UsuńMnie się podoba! Szybko się dzieje, może trochę za szybko.
OdpowiedzUsuńI czuję, że ktoś niezbyt lubi Tylera, co?
Ale lubię, jak piszesz. Szybko mi się czyta ;)
Pozdrawiam!