- Nie śpisz? - można było wyczuć chrypkę w jego głosie.
- Przez tą głowę się nie da - jęknęłam, nakrywając się bardziej kołdrą, na co Pierwotny się zaśmiał.
- Nie sądzisz, że pora wstawać? - szturchnął mnie w bok.
- Niee - przedłużyłam samogłoskę, pragnąć zasnąć.
- Niemalże czuję twój ból głowy. Aż sam nie mogę wytrzymać - mężczyzna podniósł się z wielkiego łóżka, pozwalając swoim nogom opaść swobodnie na panele.
- Najlepiej zostaw mnie samą. I tak umieram wewnętrznie - westchnęłam, przekręcając się na lewy bok, tyłem do Klausa.
- A jakim sensie? - był zamyślony.
- Te wszystkie wydarzenia. Sam wiesz...
- Jak coś cię trapi, możesz na mnie liczyć. Przecież ci mówiłem - odwróciłam się w jego stronę. Patrzył na mnie. Jego wzrok przeszywał moje ciało. Boże, co ja mam teraz zrobić? Byłam zdana tylko na szept:
- Wiem
~*~
Elena's POV.
- I zadzwoniłaś po Klausa? - Damon chodził po pokoju od dobrej godziny. Ja natomiast siedziałam na kanapie.
- A co miałam zrobić? On jest Pierwotnym. Zna się na tym - odparłam na swoją obronę. Czarnowłosy nie jest jeszcze do końca nastawiony pozytywnie do tej sytuacji. Nie wiem, czy kiedyś będzie. Czy on w ogóle był nastawiony do czegoś pozytywnie.
- Może ja się znam? - wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- Taak - zgromił mnie wzrokiem. - To znaczy, nie, nie wątpię w ciebie - przybrałam poważną minę.
- Dziękuję - odrzekł, nalewając do szklanki Bourbona.
- O czym rozmawiacie? - do pokoju wszedł Stefan.
- Barbie zdziczała - w tym momencie rzuciłam w Damona poduszką, lecz w porę zrobił unik. - Klei się do Wielkiej Stopy
- Damon! - teraz przesadził.
- Wow, jak tak mówisz, brzmi to całkiem strasznie - westchnęłam. Wszyscy powariowali. I chyba łącznie ze mną.
- Na dodatek całowali się - zakrztusiłam się powietrzem. Nie mówiłam mu tego!
- Skąd ty? Nie mówiłam ci o tym! - Damon uniósł rękę.
- Teraz powiedziałaś
- Co?!
- Nic nie wiedziałem, tak tylko palnąłem, a ty przyznałaś mi rację twierdząc, że mi tego nie mówiłaś - Cholera!
- Elena, jeżeli jest coś, czego nam nie mówisz... - wtrącił Stefan.
- A zresztą to jej sprawa i jej życie, co my mamy do tego?! - wyrzuciłam ręce w powietrze w geście frustracji. Młodszy Salvatore machną dłonią i wyszedł z pokoju, natomiast starszy...szczerzył się stojąc na drugim końcu pomieszczenia. - A ty z czego się śmiejesz?
- Wiesz, że kiedy się denerwujesz, masz taką żyłę na czole? - zaczął naśladować moje zachowanie, co szczerze mówiąc wkurzyło mnie. Fuknęłam i wyszłam z posiadłości Salvatorów.
~*~
Caroline's POV.
Usiadłam na brzegu wanny, przemywszy wcześniej twarz. Ból głowy ustał. Od tego momentu Klausa ze mną nie było. Nie wiem, gdzie się powiedział. Odetchnęłam parę razy, zanim zeszłam na dół. Zgłodniałam. Musiałam się pożywić. Trzymałam się kurczowo barierki, ponieważ cały czas kręciło mi się w głowie. Do tego te mdłości. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę, szukając krwi. Argh! Niczego nie było.
- Pewnie jesteś głodna? - do moich uszu dobiegł czyjś głos. - Postanowiłem uzupełnić zapasy - Pierwotny postawił na stole torbę z całą masą krwi. Rzuciłam się na to. Dosłownie. Czułam się trochę nieswojo, kiedy przyglądał mi się. Ale w końcu zaspokoiłam swój głód. Od razu poczułam się silniejsza.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do Klausa, na co tylko pokiwał głową i opuścił moje mieszkanie.
Co ja mam teraz zrobić? Siedzę na kanapie w salonie oglądając jakąś telenowele. Głównie rozmyślałam. Gdzie jest Tyler? Może coś mu się stało? A Alodia? Co z moją tożsamością? Jak będzie wyglądać moje życie? Zawsze niepewne i zaskakujące? Czy pojawi się ktoś nowy? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Potrzebuję kogoś, kto wie cokolwiek na ten temat. Muszę poradzić sobie ze swoim wybuchowym charakterem. Nie chcę nikogo skrzywdzić.
Nie chcę skrzywdzić jego.
__________________________________________________
I w końcu jest! Po około pół roku kolejny rozdział. Pewnie nikt już nie czyta tego bloga i bezsensu jest dodawanie go, ale aktualnie jest 3 w nocy, a mnie się nie chce spać i jestem znudzona, więc postanowiłam go napisać. Tak, wiem, jest krótki, ale nie za bardzo pamiętam co się działo w blogu, więc nie chciałam za bardzo rozwijać akcji.
Rozdział miałam dodać też wcześniej, ale ze względu na mojego lenia - nie udało się. Nie miałam tez pomysłu na ten rozdział, więc wińcie też moją wenę. Ale dobrnęliśmy do finału mojej nieobecności. Bardzo dziękuję tym, którzy byli na tyle cierpliwi, aby wspierać mnie również przy pisaniu tego rozdziału. W nagrodę otrzymujecie dalszy ciąg wydarzeń i mój powrót :)
CZYTASZ = SKOMENTUJ!
I w końcu jest! Po około pół roku kolejny rozdział. Pewnie nikt już nie czyta tego bloga i bezsensu jest dodawanie go, ale aktualnie jest 3 w nocy, a mnie się nie chce spać i jestem znudzona, więc postanowiłam go napisać. Tak, wiem, jest krótki, ale nie za bardzo pamiętam co się działo w blogu, więc nie chciałam za bardzo rozwijać akcji.
Rozdział miałam dodać też wcześniej, ale ze względu na mojego lenia - nie udało się. Nie miałam tez pomysłu na ten rozdział, więc wińcie też moją wenę. Ale dobrnęliśmy do finału mojej nieobecności. Bardzo dziękuję tym, którzy byli na tyle cierpliwi, aby wspierać mnie również przy pisaniu tego rozdziału. W nagrodę otrzymujecie dalszy ciąg wydarzeń i mój powrót :)
CZYTASZ = SKOMENTUJ!
Liczę na napływ opinii o moim blogu, jak i o nowych wpisach. Komentujcie, polecajcie i czytajcie <3
Masz rady? Zobaczyłeś błąd w pisowni? Napisz! Pomaga to w doskonaleniu bloga :)
Jeżeli macie jakieś pytania lub pomysły na kolejne rozdziały, zajrzyjcie w zakładkę "Kontakt" :)
Jeżeli macie jakieś pytania lub pomysły na kolejne rozdziały, zajrzyjcie w zakładkę "Kontakt" :)