Caroline klęczała na podłodze, trzymając się za głowę. Jej oczy z sekundy na sekundę przybierały intensywniejszy czerwony kolor. Elena spanikowała. Nie wiedziała, jak może jej pomóc. W pośpiechu wybrała numer Pierwotnego.
- Eleno, jeżeli nie masz mi nic ważnego do powiedzenia, nie zawracaj mi głowy - powiedział groźnym tonem. - Elena? - spytał, kiedy nie odezwała się w słuchawce. - Co to za krzyki? - powiedział z nutką...niepokoju w głosie?
- Klaus - wyjąkała. - Musisz mi pomóc - jej ręce trzęsły się ze strachu.
- Ty prosisz mnie o pomoc? -zaśmiał się cicho? - O co chodzi?
- Caroline...ona...
- Co z nią?! -raczej krzyknął, niż zapytał.
- J-ja nie wiem. Upadła na podłogę. Jej oczy...jej oczy są czerwone i krzyczy - pojedyncza łza spłynęła po policzku. - Nie wiem, co mam robić
- Pilnuj, aby nie zrobiła sobie krzywdy. Już jadę - rozłączył się. Brunetka powoli weszła do pokoju. Blondynka nie krzyczała. Leżała na podłodze i ciężko oddychała.
- Caroline! O Boże! - krzyknęła, zasłaniając usta dłonią. Oczy miała zamknięte, więc nie mogła stwierdzić, jakiego koloru one są, lecz za to jej skóra była blada jak porcelana. - Powiedz coś
- Elena, idź stąd. Nie panuje nad sobą, zrobię ci krzywdę - wyszeptała.
- Nie pójdę. Mam cię pilnować, aż do przybycia Klausa - pogłaskała ją po głowie, zbierając pot z jej czoła.
- Co? - wychrypiała. - On nie może tu przyjść. Mój instynkt...nie panuję nad tym - próbowała podnieść się na łokciach, ale wampirzyca jej na to nie pozwoliła.
- Leż - gestem ręki położyła ją z powrotem. - Klaus ma tysiąc lat. Poradzi sobie. Będzie dobrze - uśmiechnęła się, starając złagodzić sytuację.
- Ja wiem, co się ze mną dzieje. On nie może tutaj przyjść. Zadzwoń i powiedz, aby nie fatygował się
- Kiedy on mnie posłucha! Jeżeli chodzi o ciebie, on odda nawet życie! - Elena wstała z podłogi. Raptem Caroline ponownie zaczęła krzyczeć, a na schodach było słyszeć kroki. Brunetka wyszła z pokoju, aby wskazać Pierwotnemu pokój.
- Gdzie ona jest? - zawarczał, gdy tylko ją zobaczył.
- W sypialni - wskazała palcem, na co mężczyzna ją wyminął.
- Nie ma jej tutaj! - wrzasnął. - Czy to robisz sobie ze mnie żarty? - uderzył pięścią w ścianę.
- N-nie rozumiem. Była tutaj... - rozejrzała się po pomieszczeniu. - Za tobą! - krzyknęła. Klaus obrócił się na pięcie i już po chwili był dociskany do ściany przez Caroline, która trzymała kołek z białego dębu. Wycelowała w jego klatkę piersiową, napierając na śmiercionośną broń. Złapał ją za nadgarstki i tym razem on przypierał ją do fundamentu budynku.
- Puść mnie! - krzyknęła, starając mu się wyrywać. Nie ukrywał, że była silniejsza, niż zazwyczaj. Jej oczy miały krwisto-czerwony odcień.
- Caroline, spójrz na mnie! - mówił, nadal trzymając ją za nadgarstki, jednakże nie słuchała go. - To nie jesteś ty!
- To właśnie jestem ja! Nie wiem, co robię i nie mogę przestać. Ja to czuję, ja muszę! - wyrwała mu się z uścisku i rzuciła na drugi koniec pokoju.
- Caroline! On ma rację, to nie jesteś ty! - Elena stała w progu, przypatrując się uważnie zaistniałem sytuacji.
- Eleno, wyjdź - Pierwotny wstał i wskazał ręką na drzwi.
- Ale...
- WYJDŹ! - krzyknął, a wampirzyca posłusznie, lecz niechętnie, opuściła mieszkanie Forbes'ów. Caroline ciężko oddychała. Na szczęście, Mieszaniec w porę odebrał jej kołek. Wolnym krokiem podszedł do niej. Wiedział, że w każdej chwili może wybuchnie, a w ten sposób nic nie osiągnie. - Caroline - wyszeptał. Dziewczyna w dalszym stopniu stała w pozycji bojowej. -Posłuchaj mnie. Jesteś w transie - delikatnie dotknął jej ramienia.
- To moje przeznaczenie - mówiła, patrząc się tępo w jeden punkt przed sobą. - I muszę je wypełnić
- Nie, nie musisz. Znajdę rozwiązanie, aby cię z tego wyrwać. Spójrz na mnie - Wampirza-czarownica powoli odwróciła głowę w jego stronę, patrząc w jego kolorowe tęczówki. - Wróć do mnie - wyszeptał. Wyjdź z tego okropnego koszmaru i wróć do mnie, proszę - dotknął jej policzka. - Obiecuję, że już nigdy nie będziesz cierpieć, ale bądź przy mnie, ochronię cię, choćbym miał zginąć - włożył w swoje słowa tyle uczuć, oczekując reakcji blondynki. Zamrugała kilka razy oczami i rozejrzała się po pomieszczeniu. Jej puls unormował się, a fala łez zalała jej policzki. Klaus szybkim ruchem przytulił ją do siebie, głaszcząc po włosach.
- Ja nie chcę tak żyć - wyjąkała w jego koszulę, zaciskając ją w swoje małe piąstki.
- Zrobię wszystko, abyś nie musiała - wyszeptał do jej ucha, składając na czubku głowy pocałunek. Odsunął ją na długość ramion. - Ale musisz mi zaufać - ujął jej twarz w dłonie. - Potrafisz? - otarł kciukiem łzy.
- Tak - wychlipała, na nowo chowając się w jego ramionach.
__________________________________________________
Dobra! Wena powraca! Mam parę pomysłów na ciąg dalszy, ale nie wiem, na jak długo :(
Trochę akcji. Może i nie jest za bardzo rozbudowana, ale myślę, że będzie wam się podobać :) ROZDZIAŁY BĘDĘ DODAWAĆ ALBO W WEEKEND LUB JAK SIĘ NIE UDA, TO NA POCZĄTKU TYGODNIA :)
Liczyłabym
na komentarze. Wiem, że jakość mojego opowiadania znacznie spadła, ale
staram staram się to nadrobić. Wasze komentarze mnie do tego motywują, a
jest ich coraz mniej :( Przeczytałaś? Skomentuj. To mnie motywuje i
daje siłę do dalszej pracy. Wyraź swoja opinie o nowym rozdziale! :)
CZYTASZ? = SKOMENTUJ!
Liczę na napływ opinii o moim blogu, jak i o nowych wpisach.
Komentujcie, polecajcie i czytajcie <3
Masz rady? Zobaczyłeś błąd w pisowni? Napisz! Pomaga to w doskonaleniu bloga :)
Jeżeli macie jakieś pytania lub pomysły na kolejne rozdziały, zajrzyjcie w zakładkę "Kontakt" :)
Założyłam drugiego bloga - to przez to wszystko Klaroline jest na boku. Harry Styles, dlaczegooo?!
Jeżeli
lubicie One Direction, serdecznie zapraszam na mojego bloga, którego
prowadzę wraz z Alą.
Jest już pierwszy rozdział. Rozdział 3 w ten weekend. Napisze go Ala :)
Liczyłabym na komentarze na tamtym blogu. Ala się ucieszy :D
Kocham
was, moje robaczki i jeszcze raz przepraszam za zwłokę. Zasługuję na
powieszenie, odcięcie głowy, kastrację czy co to tam chcecie xD
Xoxo, Oliwia ♥
(dodawanie obrazków nie ma sensu :D)